Srogi śmiech

Raymond Queneau: Sroga zima. Przełożyła Hanna Igalson-Tygielska. Biuro Literackie, Stronie Śląskie 2019

Czy można nieustannie żartować, a przy tym poruszać kwestie natury literackiej, filozoficznej, a nawet metafizycznej? – pyta Henn Godard w przedmowie do pierwszego z dwóch tomów powieści Raymonda Queneau, który ukazał się w 2002 roku w edycji Plejady. I jest to pytanie retoryczne, bo wiadomo, że w tekstach tego pisarza, tak prozatorskich, jak i wierszowanych, śmiech jest wszechobecny – tubalny lub ściszony, szyderczy lub ironiczny.

Śmiech, skuteczna szczepionka na sentymentalizm i patos, pozwala także sięgnąć po cały arsenał środków służących efektom komicznym, do których należą kalam-bury i gzy słowne, fonetyczny zapis stów (nie tylko obcych), zderzenie neologizmów archaizmów, terminów uczonych i literackich z wyrazami mowy potocznej i niskiej. Humor jest obecny we wszystkich powieściach Queneau, od debiutanckiej Psiej trawki (1933), po utrzymany w formie dialogu Vol d’Icare (1968, Lot / Kradzież Ikara). Queneau buduje fabuły najczęściej groteskowe, choć zaprawione nutą me-wyprowadza na scenę postaci zanurzone w codzienności, wplątane w pseudokryminalne intrygi, a przy tym poddaje swoje utwory formalnym, choć nie-widocznym rygorom, na ogól pod batutą matematyki i retoryki. W głębszej warstwie kryje się sieć odniesień do historii idei, religii i do historii tout court, do antropologii i psychoanalizy, a także do gnozy i ezoteryki. O literaturze nie wspominając.

Nie inaczej jest w przypadku Srogiej zimy (Un rude hiver) wydanej w 1939 roku, choć tonacja tej powieści jest może najmniej ludyczna z utworów Queneau. Całkiem przypadkiem-jakkolwiek dziwnie brzmi to sformułowanie w odniesieniu do współtwórcy OuLiPo, Warsztatu Literatury Potencjalnej, który postanowił wykluczyć przypadek, intuicję, nieświadomość i zapis automatyczny na rzecz rygoru, konstrukcji i eksperymentalnego zamysłu – Sroga zima, szósta powieść Queneau,